Warcraft: Początek. Nie powala na kolana, ale z pewnością dla miłośników gry, klimatów przygodowych i fantasy oraz Ragnara Lothbroka warty obejrzenia.
Nie masz świata fantasy, w którym by nie było konfliktu między ludźmi a orkami. Jeśli nie orki, zawsze znajdzie się jakiś naród czy inne plemię barbarzyńskich wojowników, z którymi toczy się wojnę. Którzy samym swym zwalistym i drapieżnym wyglądem sprawiają, że ich wrogowie cuchną strachem na kilometr. Dualistyczna konstrukcja świata pozostaje niezmienna. Są dobrzy i źli. Jest magia i siła mięśni. W Warcrafcie podoba mi się to, że ten świat jest jednak kolorowy i różnorodny. Wszystko się zgrabnie przenika. Ying i yang. Postacie dzielą się na klasycznych good guys i bad guys, choć żadna z nich nie jest do końca czarno-biała. W przeciwieństwie do Władcy Pierścieni, gdzie dobro i zło oddzielone są od siebie grubą, czarną krechą, którą w istocie przekroczył jedynie Saruman. Dodatkowym atutem są z pewnością bajeczne efekty specjalne oraz ścieżka dźwiękowa, za którą stoi Ramin Djawadi, twórca muzyki do serialu Gra o Tron.
Przyznaję, że choć gra komputerowa jest mi dobrze znana, nigdy nie miałam przyjemności wypróbowania w niej swoich sił. Po seansie odniosłam wrażenie, że zanurzamy się w świecie Warcrafta ledwo po kostki. Latające gryfy, broń palna, elfy i krasnoludy? Film pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi, przynajmniej dla tych, którzy nie grali w grę. Przyznam, że mam apetyt na więcej i z niecierpliwością będę czekać na kolejne części.
nie grałam w grę i jestem ciekawa tego filmu
OdpowiedzUsuńA ja się dobrze bawiłem. To takie coś jak "Pacific Rim", ale w klimatach fantasy - nieskomplikowana rozrywka z dużą dozą frajdy :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam tego filmu, w gry także nie gram, ale nieco mnie on, przyznam szczerze, intryguje...od kiedy pojawił się w zapowiedziach. W wolnej chwili, jeżeli takowa się znajdzie, postaram się obejrzeć :)
OdpowiedzUsuń