wtorek, 31 maja 2016

"Gra o tron" live, czyli dlaczego zginęłabym w pierwszym odcinku

Chyba już cały świat oszalał na punkcie "Gry o Tron", tak więc nie będę tutaj opisywać co to jest i o co chodzi. Przeczytałam książki, oglądam serial. Lubię. Bardzo.





Czasami czuję, jakbym sama egzystowała w takim świecie. Jest taki typ człowieka, który nigdy nie mówi tego co myśli, bawi się w jakieś gierki słowne, nie jest szczery i cały czas kogoś udaje. Nie znoszę takich ludzi. Tak się składa, że paru takich osobników mam w swoim najbliższym otoczeniu i nie mam na to żadnego wpływu. I bywa ciężko... . Bywa właśnie jak w "Grze o tron". 




Znam osobę, która nigdy się nie śmieje, bo coś jest śmieszne. Zawsze śmieje się z kogoś albo z czegoś. W sposób pogardliwy, kpiarski, sarkastyczno-ironiczny. Innej opcji nie ma. Jej śmiech brzmi wówczas jak dubbing antagonisty z bajki Disneya, jakiegoś Skazy albo innej Urszuli. Ten śmiech wysysa ze mnie wszystkie życiodajne soki i po chwili czuję się jak emocjonalnie zasuszona mumia. I ta świdrująca cisza kontrastująca z jedynym śmiechem osoby, która śmieje się z własnych niesmacznych żartów (najczęściej z kogoś albo z czegoś). Kuriozum. 



Znam osobę, przy której trzeba zawsze uważać na to co się mówi. Wszystko co powiesz może zostać wykorzystane przeciwko tobie. I często tak się dzieje. Nie możesz opowiedzieć szczerze o swoich uczuciach, jasno wyrazić myśli, bo to grząski grunt i pole minowe w jednym. Nie znasz dnia ani godziny. Raz zdarzyło mi się takiej osobie powiedzieć, że byłam w kinie z kolegą. Następnego dnia moi rodzice dopytywali czy mam chłopaka i czemu oni nic o tym nie wiedzą. Kiedyś (dawno temu) prosiłam Mamę o pieniądze na dodatkowe zajęcia w szkole językowej. Mama bez problemu wsparła mnie finansowo. Później dowiedziałam się, że ta osoba rozpowiadała, że na pewno sprzeniewierzam ten dodatkowy fundusz na alkohol, dziwki i narkotyki. I na pewno wcale nie chodzę na żadne zajęcia. I co Ty na to? 




Znam też osobę, która cokolwiek powie nigdy nie mówi nic na poważnie, jest wiecznie popisującym się "wesołkiem" czy jak to mówią - attention whore. Cokolwiek wyjdzie z jego gęby ma być śmiesznie, w końcu ta osoba jest tak bardzo cool. Na każde pytanie nigdy nie odpowie normalnie, ma być zawsze zabawnie i nic na serio. Nigdy nie wiadomo czy jej wypowiedź zawiera jakiś podtekst. Wszystko trzeba przefiltrowywać w głowie po trzy razy. W nocy nie można spać rozmyślając, czy aby na pewno nie zostało się obrażonym. I jeszcze się za to podziękowało.




Zdarza się też, że nie jestem już w stanie wytrzymać tego napięcia i dochodzi do konfrontacji. Myślisz pewnie, że to najlepsze rozwiązanie na takich ludzi. Otóż byłoby cudownie, gdyby wystarczyło postawić kawę na ławę i wszystko sobie wyjaśnić. Niestety tak to nie działa. Wówczas te osoby obierają dwa fronty: albo z uśmieszkiem na twarzy tłumaczą jak debilowi, że nie rozumieją o co chodzi (i robią to w soczyście ironiczny sposób) albo nastaje cisza. Nic się nie stało. Nie mówmy o tym. Nie odpisują na moje listy, nie odbierają telefonów, a jak się z nimi widzę zachowują się, jakby nic się nie stało... .





Wiem, że takich osób jest więcej. Wiem, że ich podejście wynika często z jakiejś głębokiej krzywdy, której doświadczyli i ogromnych kompleksów. Braku zdrowych relacji i prawdziwych przyjaciół. Wiem też, że często im samym ciężko ze sobą wytrzymać. Ale mi z nimi też. I większości świata też. Więc czemu do jasnej cholery czegoś z tym nie zrobią?!





I choć uczę się na własnych błędach i po wielu takich doświadczeniach mogłabym zrobić zawrotną karierę w dyplomacji, to "Gra o tron" nie jest dla mnie. Kompletnie się do tego nie nadaję. W tym świecie zginęłabym w pierwszym rozdziale/odcinku. Może i jestem naiwniaczkiem, ale o ile prostsze i fajniejsze jest życie kiedy nie musisz knuć i rozpamiętywać bolesnych chwil. Chyba wolę tak. Wolę nie bawić się w rozsupływanie tych towarzyskich pętelek. Bo po co.




PS a może bym przeżyła, gdybym była Khalem. Albo smokiem. Oni się nie bawią w takie ceregiele ;-)

13 komentarzy:

  1. Nie widziałam serialu, za to słyszałam dookoła od znajomych którzy potrafili oglądać po kilka odcinków po nocach z wypiekami na twarzy :) Co jest takiego fantastycznego w tej produkcji ( pomijam efekty specjalne ) ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rety, nie wiem od czego zacząć :D To co chyba zaważyło na popularności tego serialu - książki, to to, że nie jest pluszowo i kolorowo, nie ma czegoś takiego jak happy end, a Twoja ulubiona postać może w każdej chwili zginąć. I ginie. And there's nothing you can do about it ;)

      Usuń
  2. Uwielbiam Grę o Tron. Jest w niej coś, co przyciąga widzów i ja również dałam się wciągnąć. Zwłaszcza nowy sezon jest bardzo interesujący. Obiecałam sobie, że kiedyś przeczytam także książki, bo to naprawdę świetna saga.

    mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, Twoje imię (nick?) mówi sam za siebie :D Bardzo polecam książki, jest w niej o wiele wiele więcej ciekawych wątków i postaci niż w serialu. Zresztą już teraz serial nie ma nic wspólnego z książką i zaczął (niestety) żyć własnym życiem...

      Usuń
  3. Mimo całej mojej miłości do książek, seriali (niewielu, ale jak wartościowych) i fantastyki niestety nie pokochałam jak cały świat fenomenu serii 'Gra o tron'. Widziałam kilka odcinków i między nami nie zaiskrzyło :O w moich oczach niestety mało atrakcyjny twór. 'a zlincziwać ją' :D tacy ludzie też są na świecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mam tak, że jak cały świat coś kocha, to ja na przekór wszystkim jestem od razu na nie :) Może to coś podobnego? Albo może jednak serial Ci się nie spodobał, a książka ma jeszcze szansę? Tak czy siak każdy ma prawo do swoich opinii i gustów i fajnie, że są różne. Dzięki i pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Fajna konfrontacja ludzkich charakterów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Jesteś pierwszym komentarzem, który zwrócił uwagę na to o czym napisałam! :D haha, dziękuję <3

      Usuń
  5. wpis super.. przyznam się jestem fanką gry o tron. Ale moim zdaniem ten serial rację bytu powinien zakończyć dwa sezony temu. Teraz przypomina modę na sukces w wersji porno.. charaktery opisałaś świetnie.. też mam na co dzień styczność z takimi gadzinami.. i przestałam się zastanawiać co oni cholera przez to powiedzieli... ?? moją tajną bronią jest milczenie i lekki uśmiech.. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądam serial , jestem dużą fanką. Do książki też zamierzam się wziąć ! A co do wpisu, genialnie opisałaś charaktery i odnalazłaś ich odpowiedniki w serialu.. ! jestem pewna ,że ja również zginęłabym na samym początku, tam wszystko jest tak nieprzewidywalne i brutalne!
    ba3wa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja jestem ewenementem. Nie oglądałam, nie czytałam, nie wiem, o co chodzi... :D

    http://naszymi-oczyma.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię "Grę o tron"- ale przez ostatnie dwa sezony jakby mniej. Fajnie zestawiłaś te postacie, rzeczywiście dzięki tak różnym cechom, łatwiej zapadają w pamięć. Każdy ma jednak plusy i minusy- jak to w życiu ; nie znam osoby, która miałaby tylko wady, lub tylko zalety.

    OdpowiedzUsuń
  9. O to, to! Oglądajmy takie postaci na ekranie, ale na żywo trzymajmy się od nich z daleka :) Też miałam podobne przemyślenia w związku z "Grą o tron" i również zdałam sobie sprawę, że nie pożyłabym tam długo :P Niestety faktycznie "GoT" w mniejszym lub większym stopniu odzwierciedla wypaczony porządek naszego świata, w którym promuje się cwaniactwo, intrygi i bezwzględność.

    OdpowiedzUsuń