Nadszedł ten czas. Czas remontu. I gdy początkowo się cieszyłam jak dzieciak i wyobrażałam sobie, że będzie tak samo jak w The Sims, tylko że lepiej, bo na żywo, wnet zorientowałam się, że to pułapka... . Zaprawdę powiadam wam - remont to branża Belzebuba.
Po pierwsze - ekipa. Znalezienie odpowiednich fachowców może graniczyć z cudem. Panów Mietków, Ździśków i innych Marianów, jak grzybów po deszczu. A każdy z flaszką w dłoni, papierosem w gębie i przepitym głosem pomrukuje: "Szefowa się nie martwi. Będzie glanc pomada".
Gdy już znajdziesz wymarzona ekipę, następuje seria pytań niczym z karabinu maszynowego. "Szefowa, a podłogi połysk czy mat? Szefowa, a ościeżnice siedemdziesiątki czy osiemdziesiątki? Szefowa, a płytki układać na 1/3 czy jak leci?" itd. itp. Pytaniom nie będzie końca. Nigdy.
I gdy już pomyślisz, że pytania się skończyły, wszystko ustalone, raptem wyskoczy kolejne pierdylion spraw, które trzeba ogarnąć. Okaże się, że kupując drzwi dostaniesz je bez framug i klamki. Wszystko trzeba dokupić i to jeszcze wiedzieć które, jak i gdzie. Żegnajcie wolne wieczory. Witaj halo budowlana.
Klątwa zakupów - to co będzie Ci się podobało będzie najdroższe. Strasznie to frustrujące, bo wszystko na co muszę się zdecydować nigdy nie jest na 100% tym co sobie wymarzyłam. Choć na szczęście czasem jest bardzo blisko.
Moje aktualnie ulubione słowa to zaślepki i ościeżnice. Czuję się bardzo życiowa używając ich w profesjonalnych rozmowach z panami budowlańcami.
Wczoraj wchodząc na trzecie piętro z miliardem kartonów kafelków (każde po miliard kilo) prawie wpadłam w histerie myśląc, że mąż dostał przepukliny. Na szczęście wszystko w porządku. Chyba... .
W ramach wkupienia się w łaski nowych sąsiadów wywiesiłam karteczkę z napisem 'Remont. Przepraszamy za wszelkie hałasy i niedogodności. Prosimy o wyrozumiałość". Pomimo tego na korytarzach klatki schodowej czuję jak ich nienawistne spojrzenia wypalają mi duszę... .
I cały czas mam poczucie, że póki co jest to jedynie wierzchołek góry lodowej. Jeszcze tyle przed nami. A jeszcze nawet nie byliśmy w Ikei... .
Jeżeli chodzi o fachowców, to teraz da się znaleźć takich fachowców, co by w pracy nie pili, nie palili. Wielu fachowcom już zależy na konkretnym zysku, a nie byciu od fajrantu do fajrantu :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Na szczęście mi się takich udało znaleźć. Z wdzięczności karmię ich czekoladą.
Usuń