Wczoraj wieczorem postanowiłam sobie i mężowi nadać indiańskie imię, które by pasowało do naszych charakterów. No bo co. Oczywiście, z nim nie miałam żadnych problemów. Początkowo Siedzący Wilk, w końcu stał się jednak Siedzącym Lisem. P. jest oazą spokoju i bezpieczeństwa. Jednocześnie potrafi być bardzo uroczy i sympatyczny, choć w kaszę se nie daje dmuchać. Jego pora roku jest zdecydowanie zimowa. Ze mną z kolei był problem... .
Gdy raczej oczywistym było coś kotowatego, to długo zastanawialiśmy się co dokładnie. Koniec końców, choć miałam być Tańczącym Rysiem, to w końcu zostałam Tańczącym Manulem. A oto powody, dla których tak się stało:
Powód ostateczny:
Sama nie wiem co o tym myśleć... .
A jakie byłoby Wasze indiańskie imię?
Nie mam pojęcia ale pierwsze zdjęcie przepiękne:) za to pozostałe dość zabawne:)
OdpowiedzUsuńHahahah, ubawiłam się tym zwierzem. Co za plastyczna mordka ;D Nigdy nie myślałam o nadaniu sobie takiego imienia, ale na pewno oscylowało by wokół kotowatych, tego jestem pewna!
OdpowiedzUsuń